Cypr – 2016
Cypr – zwany również wyspą Afrodyty. Jest to niezwykle przyjazna i piękna wyspa. Znana z wszechobecnego aromatu drzew migdałowca i pomarańczy oraz niezwykle malowniczego wybrzeża.
Poza wybrzeżem dużą atrakcją jest majestatyczny masyw górski Troodos, którego koroną jest góra Olimp (1952 m n.p.m.). Nam nie było dane cieszyć oczu górami, skoncentrowaliśmy się na nurkowaniu i pobycie w miejscowości Protaras znajdującej się na najbardziej wysuniętym na wschód cyplu wyspy (pomijając terytorium tzw. Tureckiej Republiki Cypru Północnego). Jest to niezwykle malowniczy zakątek z pięknymi piaszczystymi plażami, a jednocześnie turystyczne zagłębie tej części Cypru.
Pierwszym wrażeniem, które utrzymało się do końca wyjazdu, było zauważalne i silne Greckie osadzenie kulturowe, z kilkoma miłymi dla turystów wyjątkami. Jest zdecydowanie czyściej, a do tego niemal wszyscy rozmawiają po angielsku. Jest to konsekwencją silnych wpływów kolonialnych Brytyjczyków, którzy pojawili się na wyspie w drugiej połowie XIX w.. Ich wpływy znacząco zmalały w momencie uzyskania niepodległości Cypru w 1960, choć na wyspie zostały wydzielone suwerenne obszary nadal należące do korony Brytyjskiej, na których znajdują się bazy wojskowe. Brytyjczycy, jak wiadomo są tradycjonalistami, więc czują się na Cyprze jak u siebie i chętnie odwiedzają swoje dawne włości. Stanowią oni drugą grupę narodowościową pod względem liczebności przybywającą na Cypr zaraz po … naszych ulubionych wschodnich sąsiadach, których tak wielu można było jeszcze do niedawna spotkać w Egipcie. Rosjan jest na tyle dużo że mają swoje własne bazy nurkowe, które ewidentnie dobrze prosperują i równie dużo można spotkać ich pod wodą.
Ponieważ odwiedziliśmy Cypr w marcu, to podobnie jak większość turystów nie opalaliśmy się na plaży, bo dosyć silny wiatr i temperatura powietrza ok 20 stopni nie sprzyjała takiej rozpuście. Za to bardzo chętnie cieszyliśmy oczy pięknymi okolicznościami przyrody siedząc na leżakach i sącząc wspaniałe cypryjskie wino. Jeśli nie przepadacie za tłumami turystów i upałem, a wolicie cisze, kameralną atmosferę i brak żaru lejącego się z nieba, a przy okazji spokój w restauracjach i nie wyśrubowane ceny, to szczerze polecam wyjazd na Cypr w marcu lub kwietniu, bo później nie będzie tak spokojnie i miło.
Nurkowaliśmy z polsko-cypryjską bazą nurkową IPADivers, a za przewodnika mieliśmy niezwykle sympatycznego i uczynnego Stefana, który przy okazji jest współwłaścicielem bazy :).
Większość nurkowań rozpoczynaliśmy wejściem z brzegu, tylko nurkowania wrakowe robiliśmy z łodzi. Pod tym względem nurkowania przypominają Maltę lub Gozo, również krajobraz wybrzeża jest dosyć „księżycowy”.
Temperatura wody oscylowała w okolicy 20oC, co dla Polaków jest przyzwoitą temperaturą i nurkowanie w 5 mm skafandrach neoprenowych nie było specjalnym problemem, choć zdarzało się że pod koniec drugiego długim nurkowania bywało już „rześko”. Warto dodać, że większość naszych nurkowań trwało ponad 45 minut i przewodnik dbał żebyśmy zobaczyli jak najwięcej w danej lokalizacji.
W lecie temperatura wody dochodzi do 30oC, a powietrza do ok 45oC, ale wizura jest za to słabsza. W trakcie naszego pobytu wizura była na prawdę rewelacyjna i przekraczała w większości przypadków 20 metrów. Dzieje się tak za sprawą gruboziarnistego piasku, który bardzo szybko opada i kamieni na dnie. Takie warunki sprawiają że są to idealne okoliczności do prowadzenia kursów, szczególnie podstawowego OWD, gdzie dopiero uczymy się pływalności i opadnięcie na dno nie wiąże się ze wzbiciem tumanu lekkiego i wszędobylskiego pyłu. O ile wizura może spokojnie konkurować, jeśli nie przewyższać egipską, to niestety pod względem różnorodności flory i fauny wody cypryjskie nie mogą równać się z Morzem Czerwonym. Braki w życiu morskim nadrabia trochę ciekawymi formami skalnymi i kawernami wypłukanymi w przybrzeżnych skałach. Jeśli lubujesz się w małych formach życia, to łatwiej znajdziesz coś ciekawego dla siebie do oglądania, chociażby niewielkie krewetki, których było całe mnóstwo na nocnym nurkowaniu. Z większych organizmów mieliśmy okazję spotkać żółwia oraz kilka dorodnych gruperów, ale te ostatnie tylko na wraku Zenobii. Pływając po różnych lokalizacjach nurkowych miałem wrażenie że to co oglądamy to tylko niewielki fragment, tego co moglibyśmy zobaczyć, ale skaliste i ostre zbocza linii brzegowej nie ułatwiają eksploracji większości wybrzeża.
Począwszy od naszego pierwszego nurkowania w Green Bay, większość nurkowań odbywała się w scenografii białego piasku oraz fantazyjnie powyginanych formacji skalnych. Jasny piasek powodował cały czas wrażenie, że jest jaśniej pod wodą niż by można było się tego spodziewać, a ciemne formacje skalne ciekawie kontrastują z jasnym podłożem. Bardzo miłym i jak to zwykle bywa odmiennym w widoki było nurkowanie nocne, na którym główną atrakcją były różnej wielkości krewetki obłędnie błyszczącymi oczami, które próbowały chować się przed nami zakopując się w piasku.
Poza meandrowaniem w skalnych korytarzykach bardzo miłym urozmaiceniem było nurkowanie na wraku Nemesis III, jest to specjalnie zatopiony wrak w ramach projektu sztucznych raf. Został zatopiony 20 grudnia 2013 i ustawiony na dnie na głębokości ok. 25 metrów. Jest dobrze przygotowany na okoliczności wizyt nurków i pozwala na bezpieczne eksplorowanie jego wnętrza. Nam ta wizyta bardzo przypadła do gustu. Widać że wrak powoli zarasta i staje się domostwem dla wielu organizmów. Władze zadbały o rozwój fauny oraz bezpieczeństwo nurków ustanawiając w okolicy zakaz połowów.
Jeśli mówimy o Cyprze i o wrakach, to nie można pominąć największej atrakcji, czyli wraku Zenobii. Choć zatonęła niedaleko Larnaki to nie było mowy żeby się nie ruszyć ten kawałek drogi i zanurkować na wraku zaliczanym do dziesiątki najciekawszych wraków na świecie. Był to prom przeznaczony do transportu samochodów ciężarowych. Został zbudowany w Szwecji w 1979 roku i zatonął w trakcie swojego pierwszego rejsu płynąc do Tartus w Syrii. Miał na pokładzie 104 ciągniki siodłowe wraz z ładunkiem. Statek zatonął w wyniku nieodpowiedniego zalewania komór balastowych spowodowanego błędem oprogramowania. Ostatecznie zatonął 5 czerwca 1980 roku i spoczął na głębokości 42 metrów.
My nurkowaliśmy na tym wraku dwukrotnie, a to okazało się zdecydowanie za mało :)… Jedno nurkowanie od strony dziobu i drugie od strony rufy na statku o długości 172 metrów to można nazwać .. dobrym początkiem. Udało nam się obejrzeć w miarę dokładnie pokład, porozrzucane na dnie ciężarówki, rampy wjazdowe, potężne śruby napędowe, ale na wizytę w środku już zabrakło nam czasu.. Oprócz wraku który jest sam w sobie niezwykle ciekawy, mogliśmy oglądać wspomniane wcześniej grupery różnych gabarytów. Wizyta na Zenobii była kolejnym momentem kiedy cieszyliśmy się że wybraliśmy termin wyjazdu poza sezonem. W momencie kiedy my przypłynęliśmy nasza łodzią (na której było kilkanaście osób), przy wraku kręciło się jeszcze kilka większych i parę mniejszych łodzi z nurkami. Nie można powiedzieć, że było ciasno pod wodą, choć oczekiwanie na przystanku bezpieczeństwa przy linie opustowej przypominało mi kąpiel w jacuzzi. Strach pomyśleć co się dzieje w szczycie sezonu… a warto pamiętać ze wrak jest teoretycznie dostępny dla nurków po podstawowym kursie nurkowym, bo prawa burta, niemal poziomo ustawiona znajduje się na głębokości 16 metrów. Ja bym nie rekomendował takich wycieczek świeżo upieczonym adeptom nurkowania, ale niestety jestem pewien że wielu chętnych i niefrasobliwych się znajdzie.
Wyjazd możemy uznać za udany i pozostaje mieć nadzieję na powrót aby obejrzeć stare jak i nowe miejsca nurkowe. Koniecznie poświęcić więcej czasu i uwagi Zenobii oraz cieszyć się przyjaznym i leniwym klimatem Cypru.
autor: Błażej Kabziński